Beskidzki suplement

Po wielce satysfakcjonującej słowackiej części majówki przystąpiliśmy – w okrojonym składzie – do dogrywki po polskiej stronie granicy. Pawła odstawiliśmy na autobus w Sączu, środową zlewę przeczekaliśmy i w czwartkowy poranek wraz z Zuzą ruszyliśmy w najpiękniejszy z Beskidów – Niski.

Od dawien dawna stoję na stanowisku, że na tym paśmie nie da się wyjść źle, a wybór tego terenu niezależnie od pory roku, pogody i innych okoliczności jest gwarancją zadowolenia z wyprawy. Kluczową sprawą pozostaje niezmiennie odpowiednie podejście do tematu, to nie są góry do sportowego nabijania rekordów, tu należy wbić z zadumą i chłonąć niepowtarzalny klimat. Z takim też założeniem zameldowaliśmy się na starcie tej imprezy, który wyznaczyliśmy sobie w Szymbarku…

2023-05-04: Szymbark – Przysłup

…godzina nie była specjalnie wczesna, ale ważne jest, że udało się nam wbić na szlak przed południem. Zielonym szlakiem przez przysiółki Szymbarku kierujemy się na południe, za nami wznosi się uporczywie Maślana Góra:

Jak wiadomo, ryzyko asfaltu w Niskim jest istotne, tym bardziej że to, co najciekawsze, kryje się tu poza zalesionymi w większości grzbietami. Turlamy się zatem drogą, przed nami Bielanka. Tabliczka w miejscowości uprzejmie informuje, że do cerkwi trzeba przejść Przez Wieś, co było zrobić, uderzyliśmy.

Drewniana zabudowa wciąż jeszcze się trzyma, ta chata to Muzeum Rzemiostwa Łemkowskiego, tymczasowo nieczynne z tytułu remontu, którego widocznych oznak jednak brak.

My przystanęliśmy na chwilę pod cerkwią. Nie jestem z tej przewodnickiej braci, która sypie datami, wezwaniami, historią i ciekawostkami, ale niezmiennie lubię atmosferę spokoju, która dla mnie nierozerwalnie wiąże się z tymi świątyniami.

Wyleźliśmy na skróty do drogi na Leszczyny. Wypada dodać, że poruszamy się w terenie bezszlakowym, to kolejna z osobliwości Niskiego, gdzie w większości przypadków szlaki turystyczne nie należą do najatrakcyjniejszych. Miast zapadać się po kolana w błocie na grzbiecie Magury Małastowskiej za zielonym szlakiem, trafiliśmy na ławeczkę z widokiem na Kozie Żebro i Busov. Dla mnie się podoba!

Z daleka widać dominującą nad Leszczynami kolejną cerkiew, porusza mnie jak perfekcyjnie to budownictwo wpisuje się w krajobraz.

Chwil jeszcze kilka i wbijamy do głównej atrakcji dzisiejszego przejścia, doliny Przysłupianki. To tylko parę kilometrów, ale klimat zostaje w człowieku na długo, jesteśmy naprawdę daleko od cywilizacji. Na szczęście trochę się przejaśnia i ociepla, zawsze to ułatwia przebywanie w bród kolejny raz tego samego potoku.

Nie liczyliśmy kolejnych przejść (przebrodzeń?), frajda to jednak niebywała, prawdę mówią że to miejsce w którym niewiele się zmieniło od dekad.

Sił nabierzemy pod cerkwią w Nowicy, trzeba dać sobie chwilę wytchnienia po takich przeżyciach!

Nakarmiwszy duszę, zahaczyliśmy też o lokalny sklepik, gdzie lekko napoiliśmy ciało. Z nowymi siłami wystąpiliśmy na asfalt, podchodzimy na Wierch, a wokół jest uroczo i kameralnie, jak tylko w Niskim może być.

Asfalt porzuciliśmy na rzecz żółtego szlaku, powoli rozglądając się za miejscem noclegowym. Klimat zmierzał we właściwą stronę, dodać tylko należy że na tej uroczej łączce woda pluskała pod każdym krokiem.

Nic to jednak dla nas, wzgardziliśmy wodą spod stóp i napełniliśmy butelki u jednego z gospodarzy, pozostało nam tylko znaleźć w miarę suchy kawałek placu pod namiot.

Koniec końców zaszyliśmy się blisko zbiegu z zielonym szlakiem biegnącym z Magury Małastowskiej, w ciszy i spokoju oddaliśmy się wieczornej krzątaninie, herbatka, kolacja, jakieś Tatry na horyzoncie, chrapanko…

2023-05-05: Przysłup – Wysowa-Zdrój

…obawiam się, że wcale rano nie zebraliśmy się specjalnie szybko, siódma herbatka, czternasta kanapeczka, wszystko ma swój czas i miejsce, gdzie tu się spieszyć w takiej rzeczywistości?

Na drugie śniadanie serwujemy sobie zielony szlak, kierunek Smerekowiec i Skwirtne, jest apetycznie:

Wyjście ze Smerekowca to kolejny potok w bród, potem kawałek lasem przez Banne (583).

Wychodzimy znów na otwartą przestrzeń, maj w pełnej krasie, pod nami Skwirtne.

Zmierzamy na chwilę pod cerkiew św. Kosmy i Damiana, ciężko sobie odpuścić taką atrakcję. Tabliczka rządowa pasuje jak pięść do nosa, powinszować wyczucia i taktu.

Dalej asfalcikiem do Regetowa, pchanie się przez Kozie Żebro odpuściliśmy jako nielicujące z godnością turysty, każdy wie, że w Niskim najciekawsze jest… nisko. W nagrodę delektujemy się nader kameralnym klimatem.

Skoro Regetów, to nie wypada nie odwiedzić karczmy w stadninie, głupio tak na głodnego wędrować jednakowoż. Siły są nam niezbędne, przed nami dalsza porcja asfaltu, ruszamy po przerwie w stronę granicy. Jaworzyna Konieczniańska nie daje nam spokoju:

Chwilę odsapniemy na starym cmentarzu, nic tu nie zakłóca naszego spokoju. Powtarzam się pewnie, ale za takie miejsca uwielbiam ten zakątek Polski.

Dla oszczędności nóg i czasu zaplanowałem skrót w kierunku Wysowej-Zdroju, miast cisnąć na przełęcz Regetowską uderzamy w szlak rowerowy. Darujemy sobie tym sposobem wizytę na Obyczu, zyskamy za to, jak się zaraz okaże, kluczową przewagę taktyczną w temacie noclegu i powrotu. Odcinek mało zachwycający tym razem, najpierw mocno dotknięty pracami leśnymi, a gdy już uda nam się połączyć z niebieskim szlakiem granicznym, okazuje się że tenże na odcinku do Wysowej prowadzi nie tyle szutrówką, a wręcz leśną autostradą wyrąbaną w drzewostanie. Przynajmniej szybko poszło, wysowska cerkiew wita nas chwilę po 19:

Mieliśmy gdzieś tu kombinować nocleg, ale okazało się, że wyrobiliśmy się idealnie na ostatni autobus w stronę świata zewnętrznego, dzięki czemu niespodziewanie jeszcze tego samego dnia zameldowaliśmy się przy samochodzie w Szymbarku. Z bazy noclegowej skorzystaliśmy w Gorlicach, aby kolejnego dnia już na spokojnie wrócić na płaskie Mazowsze…

Myślę, że czytelników nie muszę przekonywać o walorach Beskidu Niskiego – to jednak niezmiennie gwarancja ciszy, spokoju i wylewającego się z każdego kąta klimatu. Zdecydowanie zbyt wiele czasu minęło od mojej uprzedniej wizyty, co za tym idzie powziąłem silne postanowienie, aby tego błędu nie powtarzać kolejny raz, a częstotliwość wycieczek w niniejszym rejonie stanowczo zagęścić.

1 Comment

  1. Od razu mnie lepiej :)) . Cerkiew w Leszczynach, Przysłupianka, Nowica i inne…normalnie mmmmmm..:)) Waruneczki w pytę trafiliście. Ukłony!

Submit a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *